piątek, 1 maja 2015

"Marek Piekarczyk. Zwierzenia kontestatora"

Moje pierwsze zaskoczenie! Marek Piekarczyk nie jest metrykalnym młodzieńcem! Nie wiem dlaczego, ale byłam przekonana, że jest on młodszy. W życiu nie pomyślałabym, że "kontestator"* urodził się w 1951 (i jest starszy od mojego taty!). Jego młodzieńcze zafascynowanie światem, muzyką, drugim człowiekiem, wrażliwość są ponadwiekowe! Szkoda, że tak mało jest dojrzałych chłopców.


Biografia napisana jest w formie wywiadu rzeki, prowadzonego przez Leszka Gnoińskiego (znany mi wcześniej z Raportu a Acid Drinkers). Rozdziały opatrzone są cytatami z piosenek Piekarczyka i przeplatane są fotografiami muzyka. Czytelnik poznaje nie tylko artystę, ale przede wszystkim człowieka otwartego i szczerego. Prekursor heavy metalu w Polsce wspomina swoje początki muzyczne, Festiwal w Jarocinie, zmagania z Milicją Obywatelską, bój o długie włosy. Jakże wydaje się to abstrakcyjne w dzisiejszych czasach! Wspomina swoich rodziców (dużo miejsca poświęca ojcu, którym opiekował się, gdy ten był sparaliżowany), rodzeństwo, nieudane małżeństwo, początki zafascynowania drugą żoną, erotyczne doświadczenie z Urzędem Skarbowym (!), spełnione marzenie z Ireną Santor. Ze szczerością mówi też o nałogach, kontaktach z kobietami, relacjach rodzinnych, przejściu na wegetarianizm. Z łatwością przychodzi mu również opowiadanie o podboju Ameryki. Spodziewałam się, że Piekarczyk zacznie idealizować ten okres, opisując kolejne koncerty, spotkania z Polonią. Okazuje się, że był to czas przygód, ale też ciężkiej pracy fizycznej (jako budowlaniec, dekorator wnętrz, elektryk itd.). Zdradza też historię wojskowych "tendencji samobójczych", które zagwarantowały mu kategorię C. Inspirujące są również momenty, gdy wspomina ulubione książki i muzykę. Jakże miło było mi odkrywać wspólne fascynacje, odloty...



Nie zdawałam sobie też sprawy, że piosenka wilków w Akademii Pana Kleksa jest TSA. Pierwsza wersja (podobno lepsza) zaginęła w tajemniczych okolicznościach...


Rozbrajają opowieści o mandacie za puszczanie bąka z kleksem, przepowiedni bocheńskiej Cyganki, relacjach z teściową, zakupach na kartki (zwłaszcza zdobywanie maszyny do szycia), "pomoc" Milicji w rozładowywaniu napięcia społecznego 13 grudnia 1981 roku (Jestem już na świecie! :).

Jedyne, co raziło mnie w książce to jakaś chwilowa nieskromność w mówieniu o sobie. Oczywiście wiadome jest, że mowa o niebanalnej postaci, ale trochę rażą mnie wyznania typu:
"Uważam, że mieli szczęście, że mnie spotkali " (o członkach TSA)
"Niektóre dziewczyny mdlały na mój widok".

*kontestator - osoba podważająca, szczególnie publiczne normy i wartości, które obowiązują w życiu politycznym, społecznym itd.

Liczba stron: 475
Ocena: 5+/6

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w komentarzach